28 lut 2012

A MNIE JEST SZKODA...ZIMY

Podczas, gdy ja rozpaczliwie marzę o wiośnie, coraz dłuższych dniach i skąpanych w słońcu przedpołudniach, jest ktoś kto wolałby, by zima wcale nie odeszła.

Śnieg jest fajny. 
Można się w nim tarzać do woli, kopać, nurkować, zajadać wystające spod niego gałązki krzewów. 
Zimowe spacery są super, bo nie jest tak gorąco i można ciągnąć przez cały spacer z tą samą intensywnością, wcale się nie męcząc. 
No i nie ma tych wstrętnych kleszczy!


   (Jeszcze trochę i dokopię się do tego kreta! Serioserio!)


Na śniegu można ostatecznie nawet zasnąć, jak na mięciutkiej poduszce, zwiniętym w kłębuszek niczym polarny lisek.

    (tu analogowo w 2004 r.: Zenith, Helios 44M-4 58mm/2. Elvis ma 8 miesięcy).

Tak. 
Gdyby tylko mógł na pewno zaśpiewałby "A mnie jest szkoda zimy...a mnie jest żal" :-)

26 lut 2012

Z WIOSNĄ U PROGU

Przede wszystkim chciałam podziękować za tyle miłych słów pod ostatnim zdjęciem.
Cieszę się, że Wam się spodobało i mam nadzieję, że Ania - właścicielka tego pięknego brzuszka podzieli Wasz entuzjazm z efektów Naszej piątkowej sesji. 
Więcej - może kiedyś. Może na drugim blogu.

Jak minął Wam weekend?
Mój był pracowity.
Już dawno planowałam zrobić porządek na dysku ze zdjęciami. Padło na ten weekend. 
Ciężko mi pozbyć się niektórych zdjęć, bo bywa, że wracam do kadrów, które początkowo zupełnie odrzucałam, nie widząc w nich żadnego potencjału na dobre zdjęcie. 
Nagle,któregoś dnia, może tydzień później, może za miesiąc lub rok, pod wpływem innych emocji, innego spojrzenia, a może i innych doświadczeń dostrzegam w zdjęciu to coś, co sprawia, że widzę w nim piękno, którego wcześniej nie dostrzegałam....

Tymczasem dziś znalazłam pierwsze w tym roku bazie :) 
I to o tym miał być ten post. 



I o tym, że przy okazji zakupów w markecie budowlanym zaopatrzyłam się w pierwsze nasiona.
Co prawda nie było wszystkich, które chciałam kupić, więc bardziej niż pewne jest to, że wkrótce odwiedzę moją ulubiona hurtownię ogrodniczą. 
Równie pewne jest, że jak zwykle zostawię tam majątek :-)
Ale co tam! Smak chrupiącej salaty prosto z grządki i twarożku z własną rzodkiewką i szczypiorkiem skutecznie niweluje moje wyrzuty sumienia :)




24 lut 2012

BRZUSZKOWO

Dziś sesyjnie. 
Miałam okazję uwiecznić ostatnie tygodnie małego Franka w brzuszku mamy.

Wrzucam na szybko jeden kard bez obróbki i zmykam do zdjęć.
Być może kiedyś, gdy już uporam się z drugim blogiem, wrzucę efekty całej tej sesji.


21 lut 2012

WYŻEJ, WYŻEJ, WYŻEJ


By zawsze wszystko biegło w tym kierunku...




Ostatnio znów jakby na równi pochyłej. Jakby wszystko podążało w przeciwnym kierunku niż na zdjęciu. Czuję się zmęczona, a krótkie weekendy nie pozwalają ogarnąć wszystkiego.
I marzę już o wakacjach. 
Kierunek wschód? :-)

19 lut 2012

ZALEGŁY DZIEŃ KOTA

Dziś będzie o kocie. Tym konkretnie.

fot. Iza i Tomek


Nie. Nie mam kota.

Ale opowiem Wam pewną historię.
Prawie dwa lata wstecz, w pewien gorący, lipcowy, czwartkowy wieczór nie mogłam zasnąć. 
Skutecznie uniemożliwiał mi to mój wyjący do księżyca pies. Jak wiecie, albo i nie, husky nie potrafią szczekać. Skowyt, skamlanie, wycie, ujadanie (i wszelkie inne próby zastąpienia szczekania) w wykonaniu mojego Elvisa bywają doprawdy denerwujące. 
Zwłaszcza, gdy wtóruje mu mój drugi psiak. Podobno matka była chihuahuą. Podobno. 
I zwłaszcza, gdy rano muszę wstać do pracy...
***
Chcąc nie chcąc musiałam wstać, ubrać się i wyjść na dwór.
A tam... na środku ulicy stoi i kwili małe kocie niemowlę. Musiałabym być bez serca, żeby je tam wówczas zostawić.
W łapkach powbijane kolce - prawdopodobnie mały został wyrzucony do lasu. Koci katar w dość zaawansowanym stadium - jedno oczko zainfekowane, nochal zakatarzony i jeden "apsik" za drugim.

To był niestety koci obraz nędzy i rozpaczy. 


Piątek. Rano szybka sesja foto. W pracy drukowanie ogłoszeń, apele do znajomych i znajomych znajomych, nowe wątki na portalach o kociej adopcji...
"Ma spore szanse - rudzielce są rozchwytywane"- napisał ktoś na jakimś forum.
Tymczasem odbieram telefon z domu, że pies od rana wariuje i wyje pod balkonem.

Coraz bardziej zaczęłam się martwić, co zrobię z tym maluchem jeśli nikogo dla niego nie znajdę...

***
Po pracy migiem do Pani weterynarz. 
Zdiagnozowany koci katar, świerzb w uszach. Na oko kocię ma 5-6 tygodni.
Maluch zostaje odpchlony, kolce z łapek powyjmowane, świerzb z uszu usunięty ( nie skłamię jeśli napiszę, że Pani Vet zużyła chyba 30 pałeczek kosmetycznych). Kociątko dostaje zastrzyk na koci katar, a ja receptę na krople do oczu dla niego. 
Zostawiam też jedno ogłoszenie u Pani weterynarz. A nuż się uda...
Maluch wymęczony wizytą zasypia. Zastanawiam się kto mógł wyrzucić takiego kociaka. A może po prostu uciekł.... 

***

Sprawdzając godzinę na telefonie widzę nieodebrane połączenie. Akurat szukam pracy w Krakowie, więc pełna nadziei oddzwaniam. Nawet do głowy mi nie przychodzi, że może chodzić o Malucha! 
A jednak! 
Z każdą minutą tej rozmowy uśmiecham się w duchu do siebie. Udało się!
Nie. Nie ma przypadków. Przypadki nie mogą istnieć. Po mojego Malucha przyjadą ludzie, aż ze stolicy. To bagatela 350 km. Akurat co roku odwiedzają moje miasto w lipcu, z powodu zjazdu militarnego. Więc przy okazji mogą zabrać kociaka. Mają już jedną kotkę - znajdę, bez łapki i szukają dla niej towarzystwa. Mogą być po Małego jutro. 
Nie potrafię się z nim pożegnać i noc z piątku na sobotę śpi ze mną w łóżku. Do pudełka po butach pakuję mu saszetki z jedzeniem na drogę, numer do Pani weterynarz, lekarstwa i motek czerwonej włóczki, którą bawił się tak, że potrafił doprowadzić mnie do łez ze śmiechu. 
W sobotnie deszczowe popołudnie też doprowadził, gdy nowi właściciele Kociaka odjeżdżali spod mojego domu, a ja stałam i ryczałam jak dziecko. 

Do dziś regularnie dostaję od Izy i Tomka najnowsze zdjęcia Mentosa - bo takie dostał imię.
W lipcu Mentos będzie miał 2 lata. 
Myślę sobie, że mój Kociak dostał prawdziwy prezent od losu! 

A z okazji niedawnego Dnia Kota - niech Ci się zawsze śni Mój Kochany Maluchu - rzeka pełna mleka. Aż po samo dno!





18 lut 2012

DREAMING ABOUT SPRING

Coraz bardziej tęsknię za wiosną. 
Marzę o wczesnych porankach, gdy o 4 nad ranem budzą mnie ptaki z lasu na przeciwko domu i  wcale,a wcale mi to nie przeszkadza.
O ciepłych, sobotnich przedpołudniach spędzonych z kubkiem kawy na balkonie, gdy dom dopiero budzi się do życia, a ja kradnę kilka chwil dla siebie.
O otwartych na oścież oknach wpuszczających lekkie powiewy wiosennego wiatru i pierwsze promienie słońca przedzierającego się przez las. 
O wiosennych burzach, po których pachnie tak, że nie sposób tego opisać...

I chyba nie tylko ja tak tęsknię. 
Razem ze mną tęskni też mała biedronka, która w promieniach zimowego słońca szuka zapowiedzi zbliżającej się wiosny. 




16 lut 2012

MIĘDZY NOCĄ A DNIEM

Dni pędzą tak szybko, że nawet nie wiem kiedy z początku stycznie nagle zrobiła się połowa lutego.
Dzień za dniem, noc za nocą, tydzień za tygodniem...
Kolejna  porcja świeżego śniegu sprawiła dziś, że podróż do pracy zajęła raptem dwa razy więcej czasu. 
Chyba pierwszy raz w tym roku zaczynam mieć dość zimy...




***
A dziś zamiast pączków domowe wafelki czekoladowe. Kolejna podróż do przeszłości i utracony smak dzieciństwa - w wykonaniu mojego K. 
Kto chrupał takie andruty z masą czekoladową ręka w górę! :)





14 lut 2012

ZWYKŁY-NIEZWYKŁY DZIEŃ

Dziś tyle.
Ogromu miłości. 


13 lut 2012

LENIWIE I SENNIE

Potrzebowałam takiego weekendu. 
Spędzonego we dwoje, bo wspólne weekendy należą do rzadkości.
Senna i leniwa niedziela dobiegła końca.
Witaj nowy tygodniu.



 Czy Wam też na wszystko brakuje czasu? Czy tylko ja nie umiem się ogarnąć?

P.S. Odpowiadając na pytania - co było na ostatnim zdjęciu - to nasionko buczyny :)




9 lut 2012

MYŚLI STO TYSIĘCY

Ostatnio w mojej głowie kłębi się całe mnóstwo myśli.
Kiełkują - choć do wiosny jeszcze daleko - nowe pomysły.
Dojrzewają zupełnie nieoczekiwanie.

A razem z nimi ja dojrzewam do pewnych decyzji.


Sama nie wiem czy coś z tego wyniknie czy nie wyniknie nic, ale czuję, że muszę coś zmienić.
Nie chcę za 5 lat bym w tym samym miejscu co teraz ani życiowo ani zawodowo.




Mój weekend zaczyna się już dziś. 
Jutro biorę urlop i długie godziny będę rozkoszować się z spotkaniem z dawno niewidzianą.

7 lut 2012

SMAKI DZIECIŃSTWA

Drożdżówka.
Koniecznie z kruszonką. 
Dziś nikt nie potrafi odtworzyć wykonania babci. 


Kolejny zimny, mroźny poranek. 
I tylko namiastka tamtych smaków.
Smaków dzieciństwa.




Po przepis zapraszam TUTAJ.

6 lut 2012

O TYM JAK SMAKUJĄ TRUSKAWKI W LUTYM

Obłędnie.
Zwłaszcza w dobrym towarzystwie.
Kogoś kto wysłucha, doradzi, czasem sprowadzi do pionu.
I otworzy oczy na to, co dla Nas niewidoczne.




Znów weekend umknął mi między jedną chwilą, a drugą. Sama nie wiem kiedy....
A do piątku cała wieczność.

3 lut 2012

JAK?

Zaczyna się weekend.
A lista rzeczy do zrobienia wciąż się wydłuża.
Ktoś wie jak zdążyć z tym wszystkim w ciągu zaledwie dwóch dób?
Ze słońcem schowanym już za horyzontem - żegnam się życząc udanego weekendu :-)

1 lut 2012

DWA SŁOWA O BUŁECZKACH :-)

Dziś o bułeczkach z  sobotniego wpisu.
Nie miałam pomysłu co zrobić z suszonymi pomidorami, które kupiłam do zupy-kremu z fenkułu.
Do czasu, gdy natrafiłam na TEN przepis*. 
Lekko tylko zmodyfikowany przeze mnie i voila! 
Pyszne, chrupiące i aroooomatyczne. Po prostu doskonałe! 
I ten zapach rozchodzący się po domu... mmm :-)


*Oryginalny przepis u Trufli : KLIK